18 lipca 2008

H2SO4NALIA - relacja z imprezy


Czas na podsumowanie Alternatywnych Kwisonaliów aka H2SO4NALIA. Moja relacja z imprezy pojawiła się w najnowszym wydaniu Kuriera Gryfowskiego, a ponieważ miesięcznik ma marniutkie 1000 egzemplarzy nakładu, zapraszam do zapoznania się z tekstem na moim blogu. Na dokładkę trochę zdjęć z imprezy wykonanych przez Łukasza Macioszczyka, Michała Jankowieckiego oraz mojego. Jeśli ktoś posiada fotografie z soboty i chciałby się nimi podzielić proszę o kontakt.

Już drugi raz podczas Kwisonaliów odbyła się alternatywna impreza w klubie Fabryka, tym razem pod własną nazwą - H2SO4NALIA. Ideą było stworzenie alternatywy dla głównej sceny umieszczonej nad Kwisą. W Fabryce odbyły się występy „podziemnych” artystów, pasjonatów, dla których pieniądz i sława nie są najważniejszymi powodami pracy twórczej. W tym roku gościliśmy DJ-ów z Warszawy, Wrocławia, Kędzierzyna-Koźla i Zastruża oraz muzyków rockowych z Bydgoszczy, Kędzierzyna, Brzegu i Gryfowa.
Pierwszy dzień H2SO4NALIOW wypadł trzynastego w piątek. Feralna data nie miała jednak odbicia w klimacie imprezy, może nie licząc półtoragodzinnego poślizgu z powodu problemów technicznych. Artyści dojeżdżali do Gryfowa „na raty”. Jako pierwsi na sali pojawili się DJ Chris L i DJ Suicide - z głośników popłynęły pierwsze połamane drum`n`bass`owe dźwięki. Prawdziwy start imprezy odbył się jednak później. Pół godziny przed północą ludzie zaczęli masowo przychodzić do Fabryki, w tym czasie dojechała również ekipa z Warszawy, dopełniająca skład kolektywu 071. Na sali pojawiła się DJ Green Rose, DJ Kitty Litter Box, i VJ Bartek który po rozstawieniu sprzętu rozpoczął swoje show stanowiące wizualne dopełnienie do granej muzyki.
Około północy zrobiło się naprawdę duszno. Na parkiecie świetnie bawiło się ponad 200 osób. DJ-e z 071 Kolektyw doskonale łapali kontakt z publicznością, nie dając jej ani chwili wytchnienia. Pomagał im MC Antone, który swoimi rymami jeszcze bardziej podkręcał klimat imprezy.
Świetna zabawa trwała do godziny drugiej, gdy imprezę zakończono. Trochę wcześnie, jednak tylko na tyle lub aż na tyle pozwoliły władze miasta i służby zapewniające bezpieczeństwo.
Z poimprezowych rozmów z kolektywem dowiedziałem się ze zostali oni totalnie zaskoczeni przyjęciem w Gryfowie. Klimat imprezy tworzą przede wszystkim bawiący się ludzie, a tych u nas nie zabrakło. Jak mówił Kitty Litter Box biby takiego kalibru są rzadkością w dużych miastach. Często bywa tak, że ludzie po prostu stoją i patrzą na DJ-ów, a dla nich największą przyjemność z grania stanowi parkiet pełny tańczących ludzi. Wszyscy bardzo chętnie wrócą do Gryfowa przy najbliższej okazji.
Piątek 13 udał się świetnie i zostanie w mojej pamięci na długo. Opinie uczestników są równie pozytywne. Wszystkie osoby, które pytałem o wydarzenie, stwierdziły, że była to najlepsza elektroniczna impreza w Fabryce do tej pory.
Sobotni koncert był propozycją, z jednej strony, dla fanów cięższych brzmień, z drugiej zaś, dla miłośników reggae. Wieczór około godziny 21 rozpoczął występ gryfowskiej kapeli Noizone. Pierwszy koncert po dłuższej przerwie udał się nadzwyczaj dobrze. Muzycy dawali z siebie wszystko, jakby tylko przy okazji wprowadzając publiczność w trans. Noizone zagrało kawałki ze swojego najnowszego niepublikowanego jeszcze EP. W utworach niesamowita metalowa energia przeplatała się z delikatną melancholią. Dzięki doskonałym umiejętnościom technicznym członków kapeli efekt był oszołamiający. Na koniec chłopaki zagrali Secondary Revision, a po nich swoje przygotowania rozpoczął zespół Adwent.
Pochodzącą z Kędzierzyna-Koźla formacja ożywiła publiczność swoim występem. Adwent grał punka w najczystszej postaci, co okazało się pretekstem do rozpoczęcia pogo. Pod sceną zrobił się niezły kociołek, który dał kopa muzykom. Koncert wypadł dobrze, a co najważniejsze - rozkręcił imprezę.
Po Adwencie na scenie pojawiła się pierwsza z gwiazd wieczoru - Upside Down z Bydgoszczy. Kapela, słynąca z melodyjnego kalifornijskiego punka, zagrała największe hity ze swojego dorobku. Ich występ spotkał się z równie świetnym przyjęciem. Publiczność bawiła się doskonale. Kilka osób odważyło się nawet na stage diving*.
Ostatnim zespołem wieczoru było reggae`owe Lion Vibrations. Przed ich występem pojawił się jedyny zgrzyt - z przyczyn technicznych rozpoczęcie koncertu przesunęło się o około półtorej godziny, przez co duża część publiczności udała się do domów. Szkoda, ponieważ w pewnym momencie na Lion Vibrations przed Fabryką oczekiwała bardzo liczna grupa. Tych, którzy doczekali, spotkała bardzo miła niespodzianka. Odmiana klimatu imprezy udała się świetnie. Muzycy zagrali oszałamiający koncert, którego jakość można by porównać z odsłuchiwaniem nagrań studyjnych. – To pełny profesjonalizm, ani razu się nie pomylili – mówi Mokry z gryfowskiej Amanity Muscarii. - Na szczególną uwagę zasługiwała basistka zespołu, której głos wysyłał ludzi w podróż na Jamajkę.
Sobotni wieczór w Fabryce wypadł bardzo dobrze. Publiczności było nieco mniej niż w piątek, jednak tak to już jest z koncertami rockowymi w naszym kraju. Świetnie wypadło nagłośnienie imprezy, akustyka podczas wszystkich występów była bowiem najwyższych lotów. Gdyby nie długa przerwa pomiędzy Upside Down i Lion Vibrations, impreza mogła być jeszcze lepsza. Tegoroczna edycja Alternatywnych Kwisonaliów spotkała się z równie ciepłym przyjęciem, co zeszłoroczna impreza. Podobało się mieszkańcom Gryfowa (z nielicznymi wyjątkami - tych, którzy zbłądzili do Fabryki z występu Danzela), a co ciekawsze - podobało się również przyjezdnym. Podczas dwudniowej imprezy przewinęli się ludzie z Warszawy, Wrocławia, Jeleniej Góry i pobliskich miejscowości. Bywają na co dzień na podobnych imprezach u siebie i doskonale orientują się w realiach. Chcą wracać do gryfowskiej Fabryki, bo jak mówią, w niej są najlepsze imprezy.

Mariusz Dragan

* Stage diving - (ang., dosł. nurkowanie sceniczne) - skakanie ze sceny w kierunku publiczności, która w tym czasie tańczy z rękami w górze.

H2SO4NALIA - piątek



H2SO4NALIA - sobota

Brak komentarzy: