07 grudnia 2008

Awantura sprzedaje kartki

Kryzys, wszędzie kryzys. Problemy finansowe dotknęły również kasę stowarzyszenia Awantura. Od kiedy w Gryfowie nie ma miejsca, w którym moglibyśmy organizować imprezy naszym jedynym źródłem dochodu są składki. Nie starcza to na wiele. Po ostatnich wernisażach stan konta bankowego skurczył się w znacznym stopniu. Kiedyś Awantura organizowała koncert charytatywny, teraz stowarzyszenie potrzebuje pomocy od innych.

Jak nam pomóc? Korzystając ze zbliżających się wielkimi krokami świąt stworzyliśmy dwa wzory kartek pocztowych, które można nabyć w Bibliotece Publicznej, oraz u członków stowarzyszenia. Kartka kosztuje 3 złote. Przychód przeznaczymy na kolejne działania. Dokładne info o sposobie zakupu znajduje się na www.gryfow.info.

Jeśli popierasz to co zrobiliśmy do tej pory i chciałbyś zobaczyć jeszcze więcej, to nie ma innego wyboru. Koniecznie kup kartkę i wyślij swoim najbliższym. Ja kupuję kilka :).


06 grudnia 2008

Mikołajkowy seans filmowy

Obudziłem się w południe, styrany lekko wczorajszym wieczorem, odpalam kompa i zerkam na opisy znajomych. No tak, przecież dziś Mikołajki, cudowny czas, kiedy to każdy małoletni dostaje prezent od wujków przebranych za starego brodacza. Ja nie dostałem nic, co wprowadziło mnie w nostalgiczny klimat wspomnień.

Przypomniał mi się staruśki komiks o świętym Mikołaju i jego spotkaniu z Lobo. Nie łamcie się, jeśli nie znacie Lobo. W skrócie można powiedzieć, że to bardzo miły pan, który lubi postawić na swoim. W Polsce komiks ten nazywał się "Paramilitarne święta specjalne" i wydało go nieistniejące wydawnictwo TM-Semic.
Z okazji dzisiejszego cudownego dnia postanowiłem poszperać w sieci poszukując skanów tego wiekopomnego dzieła. Niestety, nie udało się, ale odnalazłem coś prawie tak samo ciekawego. Grupa zapalenców stworzyła film na podstawie tego komiksu. Włożyli w tą produkcję masę pracy, a końcowy efekt jest przyjemny dla oka. Szkoda tylko, że w filmie Mikołaj nie jest specjalistą w walce na noże.
Nie przedłużając dłużej zapraszam Was do zapoznania się z mikołajkowym prezentem ode mnie, czyli 12-minutowym filmem "Paramilitarne święta specjalne.

02 grudnia 2008

Wernisaż wystawy "Tysięczna Sekundy"

Muszę przyznać, blogger ze mnie taki, jak z Eskimosa mistrz konstrukcji betonowych. Już grubo ponad miesiąc temu dodałem ostatni wpis. Co dziwniejsze, przez ten czas stworzyłem kilka następnych, w zanadrzu są również zalegające nawet od wakacji, jednak nie dodałem nic. DLACZEGO? Nie mam zielonego pojęcia. W związku z tym zapraszam do udziału w konkursie audiotele. Autor najciekawszej odpowiedzi dostanie ode mnie gadżecik :).
A o czym będzie pierwszy wpis po długiej przerwie? Tutaj sprawa jest zdecydowanie prostsza. 21 listopada odbył się wernisaż wystawy "Tysięczna Sekundy". Zapraszam do przeczytania relacji z wydarzenia, oraz obejrzenia duuuużej liczby zdjęć.
Następny wpis wkrótce!

Wernisaż piątej wystawy organizowanej przez stowarzyszenie Awantura już za nami. Tym razem w gryfowskim ratuszu zaprezentowane zostały zdjęcia Michała Jurewicza z Czerniawy i Konrada Żurawskiego z Jeleniej Góry. Na fotografiach uwieczni zostali sportowcy ekstremalni. Zdjęcia przedstawiają mrożące krew w żyłach akrobacje na rowerach, szalone rajdy na motocrossach i quadach, oraz odbywające się w rejonie rajdy samochodowe.
Otwarcie ekspozycji miało miejsce 21 listopada o godzinie 17:00. Pomimo strasznej aury wernisaż odwiedziło ponad 70 osób. Zdarzenie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem młodzieży, która stanowiła przeważającą część widowni. Pojawili się również włodarze Gryfowa - Olgierd Poniźnik, oraz sekretarz Jerzy Andrzejczak, jaki i lokalni artyści – Andrzej Lesław Turek i Ilona Cichoń.
Wystawę otworzył prezes stowarzyszenia Awantura w osobie niżej podpisanego. Po przywitaniu gości głos zabrał pierwszy z autorów fotografii - Michał Jurewicz. Jak mówił: - W szkatułce fotografii sportowej znalazłem sobie przytulną przegródkę, jaką jest fotografia rowerowa.
Jak się okazuje, wąska specjalizacja opłaciła się. Zdjęcia Michała zdobyły prestiżowe wyróżnienia magazynu rowerowego Bike Action, w postaci Zdjęcia Roku 2006, oraz drugiego miejsca w tym samym konkursie rok później. Autor, prac został również wyróżniony w portalach internetowych NSMB.com i MTBS.cz.
Następnie, pod nieobecność drugiego z autorów, głos zabrał burmistrz Olgierd Poniźnik. Podziękował on organizatorom wystawy Stowarzyszeniu Awantura i Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Gryfów Śląski. Burmistrz był również pozytywnie zaskoczony dużą frekwencją tego wieczoru. W międzyczasie udało się dotrzeć, spowolnionemu przez korki Konradowi Żurawskiemu z Jeleniej Góry.
Opowiedział on o fotografowaniu sportów motorowych i niepowtarzalności zdjęć wykonywanych podczas wyścigów. Przyznał, że jest on również kibicem, starającym się po prostu uwiecznić sport, który uwielbia. Fotoreportaże Konrada można odnaleźć na stronie internetowej Jelonka.com. Oprócz tego prowadzi on również koło fotograficzne „Kontrast” działające przy Kolegium Karkonoskim w Jeleniej Górze.
Wystawa spodobała się mieszkańcom. –Niesamowity klimat. Porażająca skromność młodych fotografików. Świetna propozycja alternatywy dla młodzieży, która nie wie, co ze sobą zrobić popołudniami - mówi osiemnasto letni Karol, jeden z gości wernisażu. Nadal istnieje szansa wyrobienia sobie własnego zdania na temat „Tysięcznej Sekundy”. Zdjęcia można oglądać w gryfowskim ratuszu do świąt Bożego Narodzenia.


2008.11.21 - Wernisaż wystawy Tysięczna Sekundy


Jeśli chodzi o kolejny wpis, to tylko żartowałem ;).

18 października 2008

Młodzi Menedżerowie Kultury II


Warsztaty Młodzi Menedżerowie Kultury za nami. Grupa osób, które poznałem w Warszawie okazała się równie idealistyczna jak ja. Wszyscy chcieliby stworzyć w swoich miastach różnorodne projekty, czasem całkiem przyziemne, a częściej z kosmosu. Oto raport z pierwszego dnia pobytu.

Czwartek był pierwszym dniem naszego spotkania w Warszawie. O godzinie 11 stawiliśmy się w siedzibie stowarzyszenia "ę". Ponad 20 osób z miasteczek i wsi w całej Polsce spotkało się w jednym miejscu, aby poznać nieco lepiej meandry pracy "w kulturze". Po wstępnym poznaniu i zakwaterowaniu ruszyliśmy na posiłek. Następnie wróciliśmy do siedziby stowarzyszenia i kontynuowaliśmy wzajemne poznawanie m. in. rysując mapy miejscowości w których żyjemy.

Chwilę po 15:00 wyruszyliśmy w okolice Centrum Kultury Współczesnej. W tym samym czasie odbyły się spotkania w kinie i teatrze. Ja odwiedziłem salę kinową offowego Kina.Lab, gdzie zapoznałem się z meandrami dystrybucji i wyświetlania filmów oraz poznałem tajniki Międzynarodowego Festiwalu Żydowskie Motywy.
Mnie bardziej zainteresowała problematyka dystrybucji i wyświetlania, na której temat wypowiadała się Ula Śniegowska - założycielka kina. Przedstawiła ona realia działania instytucji, oraz opowiedziała o problematyce związanej z prawem autorskim i kosztami, jakie trzeba ponieść, aby legalnie wyświetlać filmy kinowe. Jak się okazuje ceny licencji są zabójcze, nawet dla instytucji mieszczącej się w stolicy naszego kraju. Filmy wyświetlane w kinie częściej przynoszą straty, niż zyski. Gdyby nie pewnego rodzaju wsparcie ze strony Centrum kino najprawdopodobniej nie byłoby w stanie funkcjonować. Niestety, możliwości są mocno ograniczone gdy nie dysponuje się kwotami idącymi w setki złotych, a małe, legalne kino w Gryfowie można co najwyżej na razie wpisać na listę marzeń.
W tym samym czasie grupa, która udała się do teatru miała okazję spotkać Kają Stępowską. Obydwie grupy po wyjściu z teatru i kina spotkały się w miejscu w którym Marta Lipińska i Kamila Raczyńska demonstrowały cyrk uliczny i żonglowanie.
Wieczorem zajęto się kompleksowym "odchamianiem" prostych ludzi z zaściankowych miejscowości. Zobaczyliśmy dwie wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej. "Obserwacje i Rotacje" autorstwa Andrzeja Lachowicza to kilka serii fotografii, często bardzo do siebie podobnych. Niektóre z nich, pewniakiem dla zwiększenia ekspresji artystycznej, zostały pomazane farbkami we wzorki, których nie powstydziłby się żaden pierwszoklasista. Piorunujące wrażenie obcowania z "wielką" sztuką było na tej wystawie wszechobecne.
Następnie obejrzeliśmy wystawę Tomasza Tomaszewskiego "Rzut beretem". Autor wynurzył się z dużego miasta na wieś fotografując pozostałości byłych PGR-ów. Wystawa całkiem ciekawa, chwilami śmieszna, choć jako całość nieco mniej wesoła.
Pierwszy dzień zakończyliśmy w Centralnym Basenie Artystycznym. Lokal ten łączy ze sobą pub oraz teatr. Obejrzeliśmy przedstawienie "Ukryj mnie w gałęziach drzew" w reżyserii Igora Gorzkowskiego. Spektakl to opowieść o przemijaniu skonfrontowanym z młodością. Grupę mieszkańców pewnego domu, odwiedza młoda dziewczyna - córka nieżyjącej właścicielki domostwa. Spotkanie młodości ze starością budzi burzę różnorodnych uczuć, poczynając od miłości, kończąc na zgorzknieniu.
Po spektaklu wróciliśmy do naszego hostelu, niektórzy aby spać, inni aby prowadzić niekończące dyskusje na tematy kulturalno-różnorakie. Pierwszy dzień był pełen wrażeń, szkoda tylko, że w pewnym momencie trzeba było dokonywać wyboru dokąd się udać. Co prawda jakimś specjalnym miłośnikiem teatru nie jestem, jednak trochę żałuję, że przegapiłem spotkanie.

15 października 2008

Młodzi Menedżerowie Kultury I

Podróż do Warszawy na szkolenie Młodzi Menedżerowie Kultury rozpoczęta. Pierwszy etap za mną. Od prawie półtorej godziny siedzę w Jeleniej Górze i czekam na autobus do Warszawy. W stolicy będę szybciutko, bo o 5:30 xD.


Dobrze, że istnieje mobilne Gadu-Gadu, bo szłoby zanudzić się na śmierć. Samo szkolenie zapowiada się dla mnie niczym pyszniutki kebabik z tureckiej knajpy. Dzięki temu spotkaniu poznam 25 osób, z małych miasteczek, podobnych do Gryfowa. Ludzie ci, tak jak ja chcą działać.
Wszyscy będziemy mieli okazję poznać menedżerów warszawskich lokali, dowiedzieć się jak zorganizować festiwal filmowy, udać się do redakcji Gazety Wyborczej, czy też spotkać z przedstawicielami biznesu zainteresowanymi sponsorowaniem ciekawych inicjatyw.

To oczywiście tylko wycinek programu czterodniowej wizyty. Nie wiem, jak to wyjdzie w praniu, ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że ten wyjazd okaże się owocny dla Gryfowa, jak i dla innych miasteczek, które mają swoich przedstawicieli. Na zadpupiach w końcu też może się dziać, czego przykładem była choćby Fabryka (R.I.P).

12 października 2008

Koncert CO.IN. w klubie Liverpool (Wrocław)


CO.IN jest formacją, która interesuje mnie od dłuższego czasu. Istnieją 8 lat, całą ich twórczość można znaleźć za darmo w Internecie, a zespół, pomimo ogromnego potencjału, nadal jest niszową kapelą, grającą mocno uogólniając, mieszankę metalu i industrialu. W twórczości kapeli można napotkać też, z jednej strony drum'n'bass'ową rytmikę, sample i syntezatory, z drugiej strony na porządku dziennym są ostre, mięsiste gitary i growlujący wokal przeplatający się z łagodnymi partiami śpiewu. Muzyka wymyka się z szufladek i stanowi dla mnie mieszankę wybuchową.

26 września po raz pierwszy miałem okazję posłuchać CO.IN na żywo. We wrocławskim klubie Liverpool odbyła się mini impreza z okazji wydania najnowszego albumu "Plan B" na płycie CD. Do tej pory album istniał "wirtualnie", dostępny do pobrania na stronie zespołu.
O wydarzeniu dowiedziałem się z last.fm, dzięki informacji od Deprima (d`) – wokalisty zespołu. Pomimo, że line-up wieczoru nie był powalający (jedynie CO.IN), postanowiłem pojechać do odległego o ponad 100 km Wrocławia.
Lokal Liverpool udało się odnaleźć dosyć szybko. Okazało się, że wraz ze znajomymi przybyliśmy zdecydowanie za wcześnie. Według plakatu impreza startowała o 19:00. My pomimo że byliśmy godzinę później, zostaliśmy przywitani przez salę, którą wypełniało około 25 osób, oraz muzyka z płyt kompaktowych. Niezrażeni usiedliśmy przy stoliku. Na występ CO.IN przyszło poczekać do 22:00. W międzyczasie udało mi się zamienić kilka słów z zespołem. Mówili wprost, że ta impreza jest specyficzna i mocno powiązana z płytą. Świętowali tak jak wszyscy, a występ traktowali jako miły dodatek dla fanów, bez spinania się.
Gdy zaczął się koncert na sali zrobiło się o wiele tłoczniej. Nie wiem skąd nagle wzięły się te wszystkie osoby, ale najważniejsze, że pod sceną zrobiło się ciasno. Coby nie marnować czasu ruszyliśmy z Iggym rozkręcać pogo już w połowie pierwszego numeru. Szybko pociągnęliśmy za sobą kolejnych ludzi, a w lokalu temperatura skoczyła o kilka oczek wyżej. CO.IN zagrało kilka kawałków z Planu B. Koncert rozpoczął utwór Papierosy - dla mnie nowa nuta, którą po raz pierwszy usłyszałem na koncercie (utwór znajduje się tylko i wyłącznie na kompakcie Plan B), jednak kawałek od razu przypadł mi do gustu. Dalej zespół. zagrał m.in. „2452yj3”, „Predestynacja”, „Toniemy” i „Aleks”. Nie obyło się bez bisu, a nawet dwóch. Na sam koniec CO.IN. przedstawiło swoją interpretację utworu „My love” Justina Timberlake`a – zabrzmi to pewnie dosyć nieobiektywnie, ale cover też dał radę.
Zespołu nie oszczędzał się podczas koncertu. Szczególnie wokalista, który jakimś cudem znajdował na scenie dość przestrzeni aby pobiegać. Poza tym d' obsługiwał ruchem dłoni w powietrzu jakiś przedziwny sprzęt modulując dźwięki, które przy słuchaniu płyt zawsze wydawały mi się samplami, wyszło na to, że są jednak „żywe”.
Koncert skończył się po około 45 minutach. O dziwo, moje stare kości wyjątkowo miały siłę na więcej, jednak niczego więcej tego wieczoru juz nie zobaczyłem. Na scenie, a właściwie w stojącej obok niej klatce zaczął grac DJ. Muzyka, którą serwował była całkiem przyjemna w swojej nieprzyjemności, jednak ze względu na znajomych wkrótce opuściłem imprezę.
Wizyta w Liverpoolu wypadła smakowicie. "Specyficzny" klimat wieczoru nie do końca przypadł do gustu wszystkim moim znajomym, z kobiecych ust padło nawet określenie "stypa", jednak ja jestem wniebowzięty. W końcu zobaczyłem na żywo kapelę, której słucham już od dawna i okazało się, że w wersji live tez dają radę. A że przed i po koncercie było dla niektórych stosunkowo nudno - współczuję, jednak nie dla mnie. Impreza dla fanów, na której warto było być.

Zapraszam do zapoznania się z twórczością zespołu: www.antykultura.pl/co.in
Oficjalna strona:
www.coin.band.pl

2008.09.26 - Koncert CO.IN @ Wrocław

09 października 2008

New Hope(?)


Dziś znów nudny wpis z pogranicza polityki. Co z Fabryką? O tym poniżej. Powoli mam dość takich tekstów, następny wpis (będzie wkrótce, tym razem serio :P) będzie relacją z imprezki którą ostatnio odwiedziłem.

Losy klubu Fabryka są juz ostatecznie przesądzone. Lokal, w którym miało miejsce wiele dobrych imprez muzycznych, oraz kilka wystaw, wkrótce stanie się własnością firmy Luvena. Przez dłuższy czas wydawało się, że stowarzyszenia, które organizowały wydarzenia w Fabryce zostaną bez lokalu do kontynuacji swoich działań. Władze miasta nie miały pomysłu na miejsce, które nadawałoby się do organizacji imprez. Niedawno pojawiła się jednak nadzieja. Burmistrz Gryfowa zaproponował miejsce oddalone o zaledwie kilkadziesiąt metrów od Fabryki. Do dyspozycji stowarzyszeń najprawdopodobniej oddane zostaną pomieszczenia piwniczne w budynku MGOPS, przy ulicy Ubocze 300.

Miałem okazję przyjrzeć się temu miejscu. Refleksje są całkiem optymistyczne – co prawda potrzeba dużo pracy, aby doprowadzi piwnice do stanu używalności, ale najważniejsze, że jest tam stosunkowo dużo przestrzeni. Fabryka może i to nie jest, szacunkowo do środka zmieści się zaledwie 100 osób, jednak miejsce to ma całkiem spory potencjał.

Oczywiście wszystko zależy od tego, czy uda się pozyskać środki na remont. Nowy klub przy wsparciu miasta ma szansę wystartować w pierwszym kwartale przyszłego roku. Stowarzyszenie Awantura w zeszłym roku nie mogło otrzymać dotacji, które przysługiwały wszystkim stowarzyszeniom w gminie. Co najgorsze, nie wynikało to z winy stowarzyszenia, tylko urzędu. Miejmy nadzieję, że w tym roku uda się pozyskać więcej pieniędzy. Myślę, że stowarzyszenie Awantura, przez nieco ponad rok swojej działalności zrobiło więcej, niż niektórzy robią w 5 lat. Jednak na te działania włodarze naszego miasta jakby przymykają oko. Szkoda, ponieważ działamy na rzecz naszej gminy i to w różnoraki sposób.

Ciekaw jestem, czy moja argumentacja wygra z bezdusznym systemem. Fabryka przegrała z kapitalizmem, czy teraz chęć działania przegra ze „skromnym” budżetem naszej gminy?
Puste ściany i pozwolenie na działanie to teraz zdecydowanie za mało. W stowarzyszeniu jest dużo wolontariuszy, którzy mogą poświęcić i wiele razy poświęcali czas wolny na przygotowanie lokalu. Pytanie tylko, czy tym razem ktoś nam zaufa i pomoże?

2008.10.16 - Pomieszczenie proponowane jako alternatywa dla Fabryki

20 września 2008

(Anty)rozrywkowy Gryfów?

ImageGryfów Śląski od dawien dawna był miastem rozrywkowym. Od kiedy pamiętam istniały puby, dyskoteki i kluby, do których w weekendy mogli wybrać się młodzi ludzie
strudzeni tygodniową pracą lub nauką. Na przestrzeni lat znikały jedne miejsca, pojawiały się inne. Od pewnego jednak czasu sytuacja wygląda inaczej. Naturalna równowaga została zachwiana - lokale znikają, na ich miejscu nie pojawia się nic w zastępstwie. Aktualnie życie nocne miasta przenosi się na ławki, do
parków jak i w inne, równie egzotyczne i nie zawsze bezpieczne miejsca.

W ciągu dwóch ostatnich lat z mapy gryfowskich lokali zniknęła dyskoteka Młyn oraz pub Ego (wcześniej znany pod nazwą Rock-oko). Wydawać by się mogło, że dwa zamknięte miejsca, to żadna sensacja. Lokale te stanowiły jednak w Gryfowie najważniejsze miejsca rozrywki dla młodych ludzi. Zanim zamknięto Młyn pojawiło się jeszcze jedno miejsce, w którym odbywały się imprezy. Dzięki uprzejmości miasta nieużytkowany dotychczas budynek byłej stołówki FNF
„Ubocz” zamienił się w klub, w którym odbywały się występy na żywo promujące szeroko rozumianą muzykę. Od punk rocka po metal, od house przez hip-hop do drum`n`bassu. Występy w Fabryce zaczęły przyciągać tłumy ludzi.

W tym wypadku lokal działał na zupełnie innych zasadach niż pozostałe. Imprezy organizowali ludzie z dwóch gryfowskich stowarzyszeń – Mrowiska i Awantury zapraszając zamiejscowych artystów, jak i dając szanselokalnym formacjom i DJ`om. PornoheftPo zamknięciu Młyna i Ego klub Fabryka stał się jedynym miejscem, do którego można było iść się pobawić. Występy w lokalu nie były codziennością. Organizatorzy - młodzi ludzie, działający społecznie byli w stanie przygotować średnio jedną imprezę w miesiącu. Lokal działał od ponad półtora roku, jednak czas umowy z miastem wygasł i pojawił się problem. Obecnie Fabryka również jest zamknięta, za sprawą firmy Luvena, która zastanawia się nad zakupem lokalu w celu agospodarowania go na pomieszczenia biurowe. Stowarzyszeniom pozostaje oczekiwanie.

Z rozmowy z burmistrzem Olgierdem Poniźnikiem dowiedziałem się, że władze nie mają pomysłu na lokal zastępczy, w wypadku dokonania sprzedaży. Niepewność co do dalszego losu budynku trwa już od półtora miesiąca. Termin podjęcia ostatecznej decyzji przez firmę Luvena zmienia się jak w kalejdoskopie. 28 sierpnia 2008 odbyła się Nadzwyczajna Sesja Rady Miasta,
podczas której prezes firmy został zapytany o ewentualność zakupu budynku stołówki. Ostatecznej decyzji nadal nie ma, jednak dla Luveny atrakcyjniejszy wydaje się budynek po Urzędzie Celnym, znajdujący się w innej części Fabryki Nawozów Fosforowych. Trwają rozmowy z właścicielem, a ostateczna decyzja, co do wyboru budynku na biura będzie znana za dwa tygodnie. Wypowiedź ta dała mi nieco nadziei na dalsze istnienie Fabryki.


Czy w Gryfowie jest szansa na jeszcze inny lokal? Zapytany o to Burmistrz odpowiedział, że była osoba, która chciała otworzyć pub przy ulicy Kolejowej, jednak sąsiadujący mieszkańcy nie zgodzili się na ten pomysł.Aktualnie dwóch inwestorów chciałoby zająć się zagospodarowaniem parku przy ulicy Partyzantów. Planują wybudowanie lokalu oraz zajęcie się renowacją całego parku. Burmistrz czeka teraz na wstępne szkice zagospodarowania terenu. W chwili obecnej to jedyny w miarę realny pomysł na biznes wiążący się z szeroko pojętą rozrywką.

Gryfów jest teraz nudny do granic możliwości. Jak wyglądają propozycje ośrodka kultury skierowane do młodzieży? Jako takich nie ma, M-GOK w swoim programie skupia się na edukacji dzieci oraz organizacji familijnych festynów. W odpowiedzi na pytanie: dlaczego w programie instytucji brakuje propozycji dla młodzieży, dyrektor Anna Domino odpowiada, że od jesieni 2008 ruszają zorganizowane grupy zajęciowe dla młodszej i starszej młodzieży w tym m.in. plastyczne, wokalne, literackie, teatralne. Brzmi ciekawie.... bardzo. Jednocześnie dyrektor wyraźnie i ostro zaznacza, że w Ośrodku Kultury nie ma miejsca na imprezy, tu cytat: „zakrapiane alkoholem”, ponieważ rzekomo kończy się to „tylko i wyłącznie liczeniem strat materialnych oraz gruntownym sprzątaniem pozostałości po hucznej zabawie”. Trochę to zawiewa hipokryzją - pozwalają organizować wesela, nie pozwalają robić imprez dla dorosłej młodzieży. Cóż, zawsze można przyjść na popołudniowe zajęcia w M-GOK-u i pomalować kredkami. Szkoda tylko, że władze instytucji uważają gryfowską młodzież za „tylko i wyłącznie” chuliganów i dewastatorów.

Przyszłość gryfowskiej rozrywki stoi nadal pod znakiem zapytania. Jeśli zniknie Fabryka – zniknie ostatni imprezowy punkt na mapie miasta. Jeśli pomieszczenia pozostaną, członków stowarzyszeń czeka mnóstwo pracy: W budynku nie ma ogrzewania, dodatkowo sypie się instalacja elektryczna. Przykre, że tego lata stowarzyszenia straciły możliwość organizacji imprez w budynku i zarobienia na potrzebne remonty. Lokal, nawet jeśli zostanie zwrócony, być może postoi nieużytkowany do kolejnej wiosny, a młodzi gryfowianie będą się spotykać pod mostem, na ławkach w parkach i bramach. Nie mieli takiego kłopotu dzisiejsi rajcy miasta, bo jak słyszałem od mamy, za jej młodości Gryfów tętnił życiem, a miejsc do potańczenia, posłuchania muzyki i do spotkań było mnóstwo.

Mariusz Dragan


Powyższy tekst pochodzi z "Powiatowego Kuriera Lwóweckiego", wrzesień 2008


Najświeższe info:

Sprzedaż klubu Fabryka wydaje się nieunikniona. Firmie Luvena nie udało się osiągnąć porozumienia z właścicielem budynku, w którym kiedyś mieścił się Urząd Celny. Obecnie przedsiębiorstwo ma zamiar wykonać ekspertyzę stanu technicznego pomieszczeń w Fabryce. Za 3 tygodnie zostanie podjęta decyzja w sprawie zakupu budynku. Wewnątrz trzeba wykonać duży remont, jednak wydaje się, że dla firmy chcącej zainwestować w Uboczu około 40 milionów złotych nie będzie to stanowiło większego problemu.
Pojawiła się jednak nadzieja - burmistrz Olgierd Poniźnik zaproponował inne pomieszczenia na użytek stowarzyszeń. Obecnie nieznany jest stan i wielkość tego miejsca. Gdy tylko pojawią się bliższe informacje będziemy informować.


05 sierpnia 2008

Business is business - koniec Fabryki?

W wakacyjnym wydaniu Kuriera Gryfowskiego pojawiła się informacja o ogromnej inwestycji na terenie naszej gminy. Firma Luvena wykupi(ła) budynki byłych Fosforów, aby zainwestować w ich renowację i rozpocząć produkcję dając pracę kilkuset osobom. Brzmi świetnie, jednak w tej sprawie jest również druga strona medalu...

Do zarządu stowarzyszenia Mrowisko wpłynęło pismo z informacją o natychmiastowej eksmisji z Fabryki. Umowa na wynajem lokalu wygasła co prawda jeszcze przed Kwisonaliami, jednak urzędnicy zajęli się sprawa dopiero na początku sierpnia. Wcześniej, tj. 7 lipca do urzędu gminy wpłynęły pisma od zarządów stowarzyszeń Mrowisko i Awantura. Poinformowaliśmy w nich o chęci dalszej działalności w klubie Fabryka. W nowej umowie wynajmu miałaby zostać rozdzielona odpowiedzialność za poszczególne pomieszczenia na obydwie organizacje. Zaplanowaliśmy podział, w którym jedno stowarzyszenie odpowiadałoby za główną salę, a drugie za nieużywane dotąd podpiwniczenia Fabryki. Tydzień po złożeniu pism odbyłem spotkanie z burmistrzem, który zlecił wtedy swoim pracownikom sprawdzenie dokumentacji, aby się przekonać czy taki podział jest możliwy. W rozmowie wspomniał on o inwestycji Luveny, jednak nic nie zapowiadało przyszłego obrotu spraw.
Podczas wakacyjnego wyjazdu zadzwoniła do mnie Monika Ignaciuk, informując o tym, że według pisma, które otrzymała w Fabryce nie powinno już być żadnych rzeczy należących do stowarzyszeń. Zaniepokojony sprawą skontaktowałem się z zaprzyjaźnionym radnym, który dowiedział się od burmistrza, że we wrześniu Luvena da znać, czy ma ochotę kupić pomieszczenia po stołówce Fosforów, dziś stanowiące klub Fabryka. Jeśli firma nie zdecyduje się na zakup - Fabryka pozostanie, jeśli kupi - lokal zostanie przekształcony na biura Luveny. W wypadku zakupu dla stowarzyszeń rozpoczną się poszukiwania nowej lokalizacji klubu.
Business is business, władzom miasta bardziej zależy na pieniądzach niż na odrapanym lokalu dla młodzieży. Jest to dla mnie całkiem zrozumiale, jednak pozostaje pewien niesmak. Szkoda, ze jasna informacja o planach władz co do Fabryki nie padła wcześniej. Istniała plotka, jednak jej potwierdzeniem był nakaz eksmisji 1 sierpnia. Wcześniej nikt z kompetentnych ludzi nie otrzymał informacji na temat możliwości nie przedłużenia umowy.
Co teraz? Zakładając optymistyczny bieg wydarzeń - nie odbędzie się wakacyjna impreza w Fabryce, we wrześniu lokal zostanie przekazany do dalszego użytku i nastąpi kilka inwestycji (powstanie m. in. sala prób i studio). Pesymistycznie - Luvena kupi pomieszczenia, a władze miasta rozpoczną poszukiwania nowego miejsca, które będzie trzeba zagospodarować. Zrobimy to ponownie w ramach wolontariatu, za darmo, po ciężkim dniu w pracy/szkole. Pytanie tylko czy będziemy mieli tyle samo sil i chęci co przy Fabryce. A jeśli kolejne pomieszczenie tez zostanie zabrane i sprzedane?

Jakiś czas temu zaangażowałem się w życie publiczne miasta. Zrobiłem to z wiarą, że może być lepiej, ciekawiej, weselej, a przede wszystkim bardziej młodzieżowo. A jak jest? Gorzej niż było. Stowarzyszenie Awantura pomimo licznych działań nie otrzymało żadnego wsparcia finansowego, władze co prawda nie przeszkadzają, co nie oznacza że pomagają. W mieście nie ma lokali, działająca od czasu do czasu Fabryka może zniknąć, M-GOK nie ma absolutnie żadnych propozycji dla młodzieży w wieku 16-26 lat, jest nudno, a młodzi uciekają do większych miast.
Gdy jakiś czas temu wziąłem udział w akcji protestacyjnej, która doprowadziła do odwołania poprzedniego dyrektora M-GOK, żywiłem nadzieję, że na to stanowisko znajdzie się osoba z odpowiednią charyzmą i wizją. Niestety, kandydatów było zaledwie dwóch i "czarnego konia" zabrakło. Obecnie ośrodek kultury działa o wiele prężniej, niż pod poprzednim zarządem, jednak są to działania skierowane głównie do dzieci, tudzież jakieś wiejsko-blokowiskowe festyny. Dla młodzieży nadal nic. Pamiętam, jak kilkukrotnie burmistrz mówił, że Gryfów potrzebuje czegoś, co wyróżniałoby go na tle innych miast. Szkoda tylko, że nie widzi, że cos takiego buduje się pod nosem. Kwisonalia to wielka i droga lipa. Za takie pieniądze można by zorganizować imprezę, na którą przyjechaliby ludzie z całej Polski. Jak? No właśnie... Pomysły to dopiero prawdziwy biznes, bardziej opłacalny niż sprzedaż nieruchomości. Ja mam sporo swoich, do tego znam ludzi, którzy mają własne, ciekawe i na poziomie XXI wieku. Na razie brak pieniędzy na realizację. Być może któregoś dnia je zarobię, ewentualnie włodarze Gryfowa zrozumieją, że warto by było być bardziej przychylnym w stosunku do ludzi z pomysłem.

Podsumowując, może warto przekazać zarządowi Luveny, że gdy kupią klub Fabryka doprowadzą do ucieczki znudzonej Gryfowem młodzieży. W pięknej i nowoczesnej fabryce nie będzie miął kto pracować, a w biurach zabraknie ludzi inteligentnych. Pracowników trzeba będzie szukać w sąsiednich gminach, wzrosną koszty dojazdu, a potem firma zbankrutuje :).
Jak na razie trzyma mnie tu kilka spraw, jednak każdy dzień coraz bardziej skłania mnie, aby wybrać drogę podobną do moich znajomych. We Wrocławiu animacja kultury, którą tak lubię będzie stała na wyższym poziomie. Szkoda, że nie u nas.

27 lipca 2008

Ciach Party - szczurza relacja


Wertując dziś śmieci na moim dysku twardym natknąłem się na relację z Ciach! Party. Wcześniej tekst ten pojawił się na stronie odloty.gryfow.info, jednak wydaje mi się, że widziała go znikoma liczba osób. Dla przypomnienia: Ciach! Party odbyło się daaawno, daaaaaawno temu, bo 26 kwietnia. Organizatorem było stowarzyszenie Awantura, a za gramofonami stanęli DJ Miśek i DJ Claudyny. Oprócz tekstu do obejrzenia czeka trochę zdjęć, zapraszam do czytania i oglądania.

Życie nie zawsze jest usłane świeżutkimi resztkami żarcia i darmowym alkoholem. Nazywam się Przegryz, jestem szczurem i od 2 lat mieszkam w Fabryce. Do niedawna było super. Żyłem jak król w mojej norce, co rusz zapraszając młode szczurzyce na prywatki. Od czasu do czasu ludzie urzędujący na górze organizowali imprezki. Wtedy było już całkiem grubo i przychodzili znajomi z pobliskich kanałów. Pamiętam jak dziś, jak raz wpadła z nimi szczurzyca Pikantna, zrobiona na bóstwo. To była niesamowita noc, poznałem ją, biegaliśmy razem po parkiecie, a potem zajadaliśmy się resztkami. Pikantna została u mnie na noc, a potem odprowadziłem ją do domu na rynku.

Jednak od dłuższego czasu ludzie nie kombinowali nic w Fabryce. Do przedwczoraj, kiedy to zauważyłem, że przywożą swój sprzęt. Ucieszyłem się i wpadłem na rynek odwiedzić Pikantną. Pikantna bez zastanowienia zdecydowała się przyjść do mnie. Szczęśliwy popędziłem najciemniejszymi kanałami do mojego domu. Na miejscu spotkał mnie szok. Ludzie rozbierali moją chatę. To była cudowna śmieciowa willa w podpiwniczeniu Fabryki. Ci barbarzyńcy zabierali wszystko, pakowali do plastikowych toreb i wynosili do pobliskiego śmietnika. Nie mogłem nic poradzić. Co prawda udało mi się jednego z nich wystraszyć, ale wtedy zaczął we mnie rzucać jakimiś głazami i musiałem przeprowadzić bohaterski odwrót.
Gdy wróciłem zastałem zniszczoną posiadłość, barbarzyńcy wynieśli i wymietli dosłownie wszystko. Moje skrzętnie dobieranie meble z opakowań po herbacie, idealnie wyprofilowane łóżko z butelek, śpiżarnia z tonami smaczniutkich resztek - dorobek całego życia przepadł w przeciągu godziny. Najgorsze w tym wszystkim było to, że kolejnego dnia miała być impreza, a ja nie miałem odwagi powiedzieć Pikantnej, że jestem bankrutem.
Noc spędziłem na wędrówkach do pobliskiego śmietnika, starając się przenieść z powrotem do Fabryki chociaż cześć utraconych przedmiotów. Nie było to jednak proste. Udało mi się przytaszczyć jedynie łóżko, w którym nad ranem zasnąłem podłamany.
Gdy się obudziłem postanowiłem wszystko odwołać. Poszedłem do znajomych z kanału obok. Powiedzieli, że i tak wpadną i jak nie mam gdzie mieszkać, to tymczasowo mogę u nich. Jak to mówią: „prawdziwe szczury poznaje się w biedzie”. Podziękowałem im, jednak powiedziałem, że sam dam jakoś radę. Następnie wybrałem się na rynek, powiadomić o sytuacji Pikantną. Powiedziała, że mimo wszystko wpadnie wieczorem i zrobi mi małą niespodziankę. Podbudowany wróciłem do Fabryki i z niecierpliwością oczekiwałem zmroku.
Pierwsze wpadły szczury z kanału obok, przyniosły świetny, lekko zzieleniały serek i piwko które znalazły po drodze. Pikantna trochę się spóźniła. Przyturlała ze sobą prawie pełną butelkę Tequili. Nie chciała powiedzieć skąd to wzięła, właściwie nie miało to większego znaczenia.
Zajęliśmy się konsumpcją sera. Wtedy zauważyłem, że okruszki przylepiają się do wąsika Pikantnej. Wyglądała uroczo podczas podgryzania serka. Następnie zajęliśmy się rozpracowaniem piwka przytaszczonego przez chłopaków z kanału. Pokazałem, że nie na darmo nazywają mnie Przegryz i wygryzłem w puszce po dziurce do picia dla każdego. Tequile od Pikantnej postanowiliśmy zostawić na trochę później, a tymczasem wskoczyliśmy w wentylację i uderzyliśmy na górę zobaczyć, co ci głupi ludzie wyczyniają na parkiecie.
Była 21:30 sala świeciła jeszcze pustką. Nie zastanawiając się zbytnio wyszliśmy na parkiet trochę się pogibać. Pikantna wybrała ciemne miejsce w rogu sali. Chłopaki z kanału jeszcze nie do końca mieli nastrój do baletów, więc dołączyłem do szczurzycy, nie zważając na ich smutne ryje. Tańczyliśmy około 5 minut, gdy jedna z ludzkich samic zaczęła piszczeć i wydzierać się: „Tu są myszy!” Złapałem Pikantną i szybko wróciliśmy do wentylacji. Denerwujące jest, że wołają na nas myszy. Ignoranci. Po powrocie do mojej miejscówki zajęliśmy się Tequilą, która okazała się przepyszna.
Gdy skończyliśmy wybiła 22:30, czyli czas oficjalnego początku imprezy. Wróciliśmy na salę, były małe problemy w dotarciu z powodu kanalarzy - ich nastrój zmienił się na typowo imprezowy, a przy okazji mocno opóźniający marsz. Po wejściu na salę zaproponowałem schowanie się pod sceną, aby nie powtórzyła się poprzednia sytuacja. Pomysł spodobał się moim kompanom i już chwilę później nad nami zaczął grać DJ Miśek. Wyjrzałem spod sceny, żeby zobaczyć, co wyczyniają ludzie. Było ich całkiem sporo i bujali się dziwacznie pod sceną. Żal było patrzeć, aż by się chciało nauczyć ich paru stylowych szczurzych ruchów. Miśek grał do 24:00 prezentując dobrze znane kawałki. Pikantna była wniebowzięta. Tuż przed zmianą DJ'a pod scenę wpadło kilka znajomych szczurzyc ze stacji kolejowej. Na pyskach chłopaków z kanałów pojawiły się w końcu wyraźne uśmiechy. Aż dziw bierze, że nie wpadli na to, że można było je wcześniej zaprosić.
Tymczasem na górze rozpoczął grać DJ Claudyny. Zrobiło się głośniej i ciężej, w porównaniu z występem Miśka. Z Pikantną nie zawsze potrafiliśmy się odnaleźć przy tych rytmach. Najgorszy był jednak chwilami nadmierny hałas muzyki. Około 1:00 znów wyjrzałem co robią ludzie. Było ich około 90-ciu i nadal dziwacznie się bujali.
Na scenie ponownie zjawił się Miśek. Jego muzyka była sposobnością, aby pobujać się z Pikantną. Bawiliśmy się świetnie, jeszcze przez godzinę. Potem ziomki z kanałów zaproponowały nam wypad do siebie na kolejna porcje pysznego serka. Podpita Pikantna zaproponowała, żebyśmy wyszli z przytupem, przebiegając przez całą salę. Wszyscy się uśmialiśmy i przystaliśmy na tę propozycję. Wybiegliśmy gromadą na parkiet powodując niezły popłoch wśród ludzi. Tym razem krzyczeli prawidłowo - „Szczury! Szczury!” Pobiegaliśmy trochę po sali robiąc niezłą trzodę, a gdy uchyliły się drzwi wyjściowe wybiegliśmy na zewnątrz. W doskonałych humorach udaliśmy się do kanału.
Następnego dnia wszyscy razem wróciliśmy do Fabryki poszukać gadżetów do mojego starego-nowego domu. Ludzie to straszni syfiarze, dzięki temu udało się nam skompletować część wyposażenia i zapełnić moją nową śpiżarnię. Następnie pożegnałem się z kanalarzami i szczurzycami ze stacji. Pikantna została ze mną, a nasz wspólny after trwał jeszcze do wieczoru.


2008.04.26 - Ciach Party

24 lipca 2008

awantura.org


Rok przyszło czekać na start oficjalnej strony stowarzyszenia Awantura. Szablon www istniał już od dłuższego czasu, jednak brakowało w nim części grafiki i najważniejszego -treści. Jakieś dwa tygodnie temu postanowiłem dokończyć ten projekt (ech, te lenistwo), myśląc, że pójdzie szybko i gładko. Gdy przysiadłem do prac założyłem, że dokończę stronę w dwa dni.

Założenia, a rzeczywistość - zupełnie różne sprawy. Poskładanie wszystkiego do kupy zajęło mi tydzień pracy, po kilka godzin dziennie, a strona i tak jeszcze nie jest kompletna. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się znaleźć czas aby definitywnie dokończyć ten projekt.
W tej chwili i tak jest chyba całkiem nieźle. Jak na razie nie słyszałem negatywnej opinii o wygładzie, a to dla mnie najważniejsza część pracy. Sporym powodzeniem cieszy się dział download, do tego w przeciągu 3 dni od wrzucenia witryny na serwer odwiedziło ja ponad 200 osób. Może to nie nasza-klasa, ale cieszy. Jeśli jeszcze jej nie widziałeś nie pozostaje mi już nic innego tylko zaprosić na www.awantura.org.

18 lipca 2008

H2SO4NALIA - relacja z imprezy


Czas na podsumowanie Alternatywnych Kwisonaliów aka H2SO4NALIA. Moja relacja z imprezy pojawiła się w najnowszym wydaniu Kuriera Gryfowskiego, a ponieważ miesięcznik ma marniutkie 1000 egzemplarzy nakładu, zapraszam do zapoznania się z tekstem na moim blogu. Na dokładkę trochę zdjęć z imprezy wykonanych przez Łukasza Macioszczyka, Michała Jankowieckiego oraz mojego. Jeśli ktoś posiada fotografie z soboty i chciałby się nimi podzielić proszę o kontakt.

Już drugi raz podczas Kwisonaliów odbyła się alternatywna impreza w klubie Fabryka, tym razem pod własną nazwą - H2SO4NALIA. Ideą było stworzenie alternatywy dla głównej sceny umieszczonej nad Kwisą. W Fabryce odbyły się występy „podziemnych” artystów, pasjonatów, dla których pieniądz i sława nie są najważniejszymi powodami pracy twórczej. W tym roku gościliśmy DJ-ów z Warszawy, Wrocławia, Kędzierzyna-Koźla i Zastruża oraz muzyków rockowych z Bydgoszczy, Kędzierzyna, Brzegu i Gryfowa.
Pierwszy dzień H2SO4NALIOW wypadł trzynastego w piątek. Feralna data nie miała jednak odbicia w klimacie imprezy, może nie licząc półtoragodzinnego poślizgu z powodu problemów technicznych. Artyści dojeżdżali do Gryfowa „na raty”. Jako pierwsi na sali pojawili się DJ Chris L i DJ Suicide - z głośników popłynęły pierwsze połamane drum`n`bass`owe dźwięki. Prawdziwy start imprezy odbył się jednak później. Pół godziny przed północą ludzie zaczęli masowo przychodzić do Fabryki, w tym czasie dojechała również ekipa z Warszawy, dopełniająca skład kolektywu 071. Na sali pojawiła się DJ Green Rose, DJ Kitty Litter Box, i VJ Bartek który po rozstawieniu sprzętu rozpoczął swoje show stanowiące wizualne dopełnienie do granej muzyki.
Około północy zrobiło się naprawdę duszno. Na parkiecie świetnie bawiło się ponad 200 osób. DJ-e z 071 Kolektyw doskonale łapali kontakt z publicznością, nie dając jej ani chwili wytchnienia. Pomagał im MC Antone, który swoimi rymami jeszcze bardziej podkręcał klimat imprezy.
Świetna zabawa trwała do godziny drugiej, gdy imprezę zakończono. Trochę wcześnie, jednak tylko na tyle lub aż na tyle pozwoliły władze miasta i służby zapewniające bezpieczeństwo.
Z poimprezowych rozmów z kolektywem dowiedziałem się ze zostali oni totalnie zaskoczeni przyjęciem w Gryfowie. Klimat imprezy tworzą przede wszystkim bawiący się ludzie, a tych u nas nie zabrakło. Jak mówił Kitty Litter Box biby takiego kalibru są rzadkością w dużych miastach. Często bywa tak, że ludzie po prostu stoją i patrzą na DJ-ów, a dla nich największą przyjemność z grania stanowi parkiet pełny tańczących ludzi. Wszyscy bardzo chętnie wrócą do Gryfowa przy najbliższej okazji.
Piątek 13 udał się świetnie i zostanie w mojej pamięci na długo. Opinie uczestników są równie pozytywne. Wszystkie osoby, które pytałem o wydarzenie, stwierdziły, że była to najlepsza elektroniczna impreza w Fabryce do tej pory.
Sobotni koncert był propozycją, z jednej strony, dla fanów cięższych brzmień, z drugiej zaś, dla miłośników reggae. Wieczór około godziny 21 rozpoczął występ gryfowskiej kapeli Noizone. Pierwszy koncert po dłuższej przerwie udał się nadzwyczaj dobrze. Muzycy dawali z siebie wszystko, jakby tylko przy okazji wprowadzając publiczność w trans. Noizone zagrało kawałki ze swojego najnowszego niepublikowanego jeszcze EP. W utworach niesamowita metalowa energia przeplatała się z delikatną melancholią. Dzięki doskonałym umiejętnościom technicznym członków kapeli efekt był oszołamiający. Na koniec chłopaki zagrali Secondary Revision, a po nich swoje przygotowania rozpoczął zespół Adwent.
Pochodzącą z Kędzierzyna-Koźla formacja ożywiła publiczność swoim występem. Adwent grał punka w najczystszej postaci, co okazało się pretekstem do rozpoczęcia pogo. Pod sceną zrobił się niezły kociołek, który dał kopa muzykom. Koncert wypadł dobrze, a co najważniejsze - rozkręcił imprezę.
Po Adwencie na scenie pojawiła się pierwsza z gwiazd wieczoru - Upside Down z Bydgoszczy. Kapela, słynąca z melodyjnego kalifornijskiego punka, zagrała największe hity ze swojego dorobku. Ich występ spotkał się z równie świetnym przyjęciem. Publiczność bawiła się doskonale. Kilka osób odważyło się nawet na stage diving*.
Ostatnim zespołem wieczoru było reggae`owe Lion Vibrations. Przed ich występem pojawił się jedyny zgrzyt - z przyczyn technicznych rozpoczęcie koncertu przesunęło się o około półtorej godziny, przez co duża część publiczności udała się do domów. Szkoda, ponieważ w pewnym momencie na Lion Vibrations przed Fabryką oczekiwała bardzo liczna grupa. Tych, którzy doczekali, spotkała bardzo miła niespodzianka. Odmiana klimatu imprezy udała się świetnie. Muzycy zagrali oszałamiający koncert, którego jakość można by porównać z odsłuchiwaniem nagrań studyjnych. – To pełny profesjonalizm, ani razu się nie pomylili – mówi Mokry z gryfowskiej Amanity Muscarii. - Na szczególną uwagę zasługiwała basistka zespołu, której głos wysyłał ludzi w podróż na Jamajkę.
Sobotni wieczór w Fabryce wypadł bardzo dobrze. Publiczności było nieco mniej niż w piątek, jednak tak to już jest z koncertami rockowymi w naszym kraju. Świetnie wypadło nagłośnienie imprezy, akustyka podczas wszystkich występów była bowiem najwyższych lotów. Gdyby nie długa przerwa pomiędzy Upside Down i Lion Vibrations, impreza mogła być jeszcze lepsza. Tegoroczna edycja Alternatywnych Kwisonaliów spotkała się z równie ciepłym przyjęciem, co zeszłoroczna impreza. Podobało się mieszkańcom Gryfowa (z nielicznymi wyjątkami - tych, którzy zbłądzili do Fabryki z występu Danzela), a co ciekawsze - podobało się również przyjezdnym. Podczas dwudniowej imprezy przewinęli się ludzie z Warszawy, Wrocławia, Jeleniej Góry i pobliskich miejscowości. Bywają na co dzień na podobnych imprezach u siebie i doskonale orientują się w realiach. Chcą wracać do gryfowskiej Fabryki, bo jak mówią, w niej są najlepsze imprezy.

Mariusz Dragan

* Stage diving - (ang., dosł. nurkowanie sceniczne) - skakanie ze sceny w kierunku publiczności, która w tym czasie tańczy z rękami w górze.

H2SO4NALIA - piątek



H2SO4NALIA - sobota

24 czerwca 2008

Impresje znad Kwisy - wernisaż wystawy

Kwisonaliowe szaleństwo już za nami. Czas na małe podsumowanie wydarzeń, w których brałem udział. Trzynastego w piątek, o godzinie 17:00 odbył się wernisaż wystawy Impresje znad Kwisy, którą zorganizowało Stowarzyszenie Awantura i Biblioteka Publiczna.

Na pamiątkę wernisażu pozostało kilka zdjęć, oraz katalog wystawy, którego treść jest przytoczona poniżej. Frekwencja wypadła średnio, w porównaniu z poprzednimi otwarciami wystaw. Z drugiej strony zdjęcia obejrzeli przedstawiciele miast partnerskich Gryfowa, włodarze naszego miasta i inne VIP`y, więc chyba było grubo. Burmistrz Olgierd Poniźnik podziękował Ilonie Cichoń i Pawłowi Rubajowi za nieustającą działalność artystyczną.

Na wystawie znalazło się 8 moich fotografii, które zatytułowałem wspólnym hasłem: "kobieta -> temat rzeka". W realizacji wizji pomogły mi Oluśka i Fajcia. Cieszę się, że jakoś ze mną wytrzymały xD. Z tego co zauważyłem, mało komu chce się ruszyć dupę do urzędu, aby obejrzeć zdjęcia w wersji live, więc moją część wystawy umieszczam na blogu. I muszę stwierdzić, że dziś przygotowałbym ją inaczej.


2008.06.13 - Impresje znad Kwisy




Treść Katalogu Wystawy:

„Impresje znad Kwisy” - wystawa zbiorowa uczestników warsztatów fotograficznych Wiosenna Awantura 2008.

Dwudniowe warsztaty fotograficzne stały się okazją do bliższego zapoznania się z teorią fotografowania, jak i nabycia doświadczeń praktycznych. Zajęcia odbywały się pod okiem Ilony Cichoń, Marty Niebieszczańskiej, Justyny Grosel i Małgorzaty Michalik.
Po warsztatach każdy z uczestników miał czas na opracowanie i przygotowanie swoich zdjęć. Końcowy efekt to wystawa, której tematyka jest tak różnorodna, jak inspiracje uczestników warsztatów. Dwudniowe spotkanie z fotografią zaowocowało zdjęciami przyrody, ze szczególnym uwzględnieniem rzeki Kwisy, fotografią Gryfowa Śląskiego, oraz ujęciami ludzi. Co ważne, obok siebie znajdują się zdjęcia fachowców od lat zajmujących się tą formą sztuki, jak i amatorów, dla których jest to niejednokrotnie pierwszy publiczny pokaz prac. Mamy nadzieję, że spośród wystawianych zdjęć każdy znajdzie choć jedno, które będzie szczególnie bliskie jego sercu.

Zdjęcia na wystawie„Impresje znad Kwisy”prezentują:

Małgorzata Michalik

Paweł Rubaj – od ponad 4 lat zajmuje się fotografią cyfrową. Za sobą ma dwie indywidualne wystawy. Laureat drugiego miejsca w konkursie „Jelenia Góra i Jeleniogórzanie”, oraz kilku wyróżnień w serwisach internetowych.

Ilona Cichoń – instruktor sekcji fotograficznych w Miejsko – Gminnym Ośrodku Kultury w Gryfowie Śląskim. W latach 80-tych należała do Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Pracowała w Pracowni Fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu.

Marta Niebieszczańska - zwyciężczyni III Regionalny Konkursu Fotograficznego "Skarby Izerów". Współpracowniczka i fotoreporterka Kuriera Gryfowskiego, od kilku lat zajmująca się fotografią.

Mariusz Dragan – prezes Stowarzyszenia Awantura, pasjonat grafiki dwuwymiarowej i fotografii. Zajmuje się tym amatorsko od 8 lat. Jego zdjęcia znajdowały się na wystawie z 2007 roku „Kolory do kwadratu”.


Paulina Szwaj – fotografią interesuje się od kilku lat. Jak mówi, fotografuje „wszystko co wpadnie jej w oko”. Obecna wystawa, to publiczny debiut autorki. Do tej pory jej zdjęcia można było obejrzeć na stronie www.fajcia.digart.pl.

Agnieszka Szymańska – pracuje w gryfowskiej biblioteki publicznej. Fotografią cyfrową zajmuje się od kilku miesięcy. Impresje znad Kwisy to pierwsza wystawa, na której prezentuje zdjęcia.

oraz członkowie koła fotograficznego przy M-GOK: Jakub Sobucki, Konrad Cybulski, Maciej Buchowski i Tomasz Kuk.

Modelki: Aleksandra Rajca, Paulina Szwaj

Zdjęcia z wernisażu:

2008.06.13 - Impresje znad Kwisy - wernisaż

06 czerwca 2008

H2SO4NALIA

Kwisonalia 2008 już tuż tuż. Wraz z nimi odbędzie się druga edycja Alternatywnych Kwisonaliów, w tym roku pod nazwą H2SO4NALIA (aby rozwiązać ten rebusik trzeba przeprowadzić następujące działania matematyczne: H=K, z liczby "dwa" ucinamy literkę "d", a czwórki nie bierzemy pod uwagę). Mój blog pojawia się na plakacie jako oficjalny patron wydarzenia, czas najwyższy przedstawić Wam "o co chodzi jakby?"

Alternatywna scena w Klubie Fabryka będzie działała, podobnie jak w ubiegłym roku, w piątek i sobotę. Piątkowy wieczór wypełnią występy drum`n`bass`owych DJ-ów, natomiast sobota będzie mieszanką hardcore`u, metalu i reggae.

Gwiazdami piątku będą DJ Green Rose i DJ Symptom.
DJ Green Rose (UK drum'n'Bass/jungle - Warszawa)
DJ Green Rose swoją przygodę z muzyką ropoczeła w 2003 roku. W swojej płytotece posiada muzykę reprezentującą wiele styli muzycznych, poczynając od Breakbeat`u, przez Drum and Bass kończąc na Jungle. Jej pierwsze doświadczenia w miksowaniu płyt wiążą się z klubami Boom Town i Składnica Sztuk w Olsztynie. Te imprezy zostały zorganizowane przez DJ`a Sho i Doodee (aka FreaKy D) w 2005/06. Jej styl to kombinacja połamanych bitów Jungle, oraz cieżkiego i mrocznego Drum`n`Bassu wypełnionego soczystym basem. W przyszłości Green Rose chciałaby się skupić na zwiększaniu swoich umiejętności, oraz tworzeniu swoich własnych utworów.


DJ Symptom (UK Drum`n`Bass/Jungle - Wrocław)
Symptom jest DJ'em i producentem z Wrocławia. Swoją karierę rozpoczął na początku roku 2002 na wrocławskich imprezach "Podróż Do Środka Dźwięku" w Wagon Club'ie. W tym samym roku Symptom wydał swój debiutancki singiel - "Cocaine/Turboganja" nakładem Chicago'wskiej wytwórni "Assassin Records". W połowie 2002 roku Symptom wraz z dDJ'em Byte'em założyli kolektyw "Izotoxin" i zaczeli organizować imprezy na własną rękę. "Izotoxyczni" szybko zdobyli renomę i pozycję liderów wrocławskiej sceny Drum'n'Bass, za sprawą serii imprez 'Inside The Machine" i "Izotoxin Nights", na których gościli całą czołówkę polskiej sceny Drum'n'Bass. Później dzięki serii imprez "Izotoxin Goes Global" zorganizowanych wraz z ex-członkami "Izotoxin" - Reset`em i Mgłą udało im się zaprosić takich wykonawców jak: Temper D (Renegade Hardware), Rage (True Playaz) czy Missrepresent.
Pod koniec roku 2002 Symptom dostał się do finału 'Made in Poland'- konkursu na najlepszy polski Drum'n'Bass'owy kawałek. Zajął trzecie miejsce i w rezultacie jego numer -"Bad Boy" został wydany na kompilacji 'The 1st Selection Of Made In Poland' nakładem SonicTrip Records.


Kolejni z piątkowych artystów, są postaciami owianymi nutką tajemnicy. Kety Little Box (uk dnb jungle) i Krystek(uk dnb) to ekipa reprezentująca Wrocław. Tego wieczoru wystąpi jeszcze DJ Suicide(uk dnb) z Zastruża. Graniu z płyt towarzyszyły będą wokale w wykonaniu MC Antona. Szykuje się szybka połamana i szalona noc.

O sobocie w Fabryce już jutro.

22 maja 2008

Teleexpress

Ostatnie kilka tygodni to bardzo dziwny okres. Niby coś robię, ale tak jakoś strasznie ślamazarnie wszystko idzie. Blog jest doskonałym tego przykładem. Przygotowałem sporo zdjęć i filmy na dragu.pl, i co? I wszystko czeka i nie może się doczekać upublicznienia. Podobnie Odloty – teksty gotowe, a nadal ich nie ma w sieci. Oj jakaś wiosenna deprecha czy cuś, ale dziś postaram się udostępnić choć cześć z przygotowanych materiałów.

Na pierwszy ogień wędrują zdjęcia z „Przygód Kosmicznego Czyściciela”. Wspominałem już, że były gratulacje od burmistrza, zapomniałem jednak podać liczby związane z akcją. W zbieraniu brało udział 40 osób. Efekty sprzątania to: 33 worki ze szkłem, 32 worki z plastikiem i 3 z innymi dziwactwami.

2008.04.30 - Przygody Kosmicznego Czyściciela


Stowarzyszenie Awantura zaangażowało się w akcję Stop Foliówkom! Propagatorem działan w naszej gminie jest Darek Wojciechowski. W związku z tym podczas Święta Ludowego w Proszówce rozstawiliśmy stolik i zbieraliśmy podpisy. Oprócz mnie i Darka w zbiórce podpisów pomagały Michasia Skrzypczak i Aga Barwińska. Poszło nam całkiem nieźle, zapełniliśmy kilka kart podpisami, a raport z naszej akcji znalazł się na oficjalnej stronie inicjatywy ustawodawczej www.foliowki.pl.

2008.05.12 - Foliówkom stop


I ostatni news na dziś: Noizone nagrywają nowe utwory! Byłem obecny podczas nagrań instrumentów w studio Lewego. Materiał bez żadnej obróbki ostro mnie jarał, a co dopiero będzie, gdy muzyka przejdzie mastering!
Od paru tygodni jestem czymś w deseń „menagiera” kapeli i przeżywam permanentny stres. Jak to mi powiedział Tyc: jak zjebię promocję nowego materiału to mam przechlapane. Będę się starał, na razie kilka fotografii z pobytu w studio Lewego.

2008.05.02 - Nagranie Noizone u Lewego


P.S. Zapraszam do przyjrzenia się programowi Wiosennej Awantury 2008. Dostępny jest na gryfow.info.

05 maja 2008

Sprzątanie jeziora docenione przez burmistrza

Dzisiaj spotkała mnie (a w zasadzie Stowarzyszenie Awantura, Bibliotekę, Gimanzjum i Stowarzyszenie Homo Viator) miła niespodzianka. Po południu zadzwonił burmistrz Olgierd Poniźnik i gratulował akcji sprzątania jeziora.

Pytał ile osób było, oraz chciałby znać imiona i nazwiska uczestników. Niefart, że nie spisaliśmy hehe.
Poza tym pan Poniźnik chciałby być gościem na kolejnym zebraniu Stowarzyszenia Awantura. Nie pozostaje nam nic innego, jak zorganizować zebranie, w terminie dogodnym dla burmistrza. Niedługo info.

02 maja 2008

Dłuugi weekend


Drugi maj, za oknem pada, a niektórzy mokną teraz w Jeleniej czekając na koncert Kultu. Na szczęście ja zostałem w Gryfowie i nie moknę, bo byłby peszek.
Bieżący tydzień obfitował w smutki i radości. Działo się sporo, jest piątek, a moje nogi już mają dosyć ciągłego przemieszczania się i czują się, jakby to była niedziela.


W poniedziałek dokonaliśmy zwrotu sprzętu po Ciach Party. Była chwila napięcia przy testowaniu głośników. Jak się okazało grały prawie wszystkie. Niestety, prawie.... Padł jeden z gwizdków. Co gorsze za 3 dni na tym samym sprzęcie miała się odbyć kolejna impreza. Trzeba było się nalatać, żeby szybko załatwić sprawę. Naprawa pochłonęła kilkaset złotych stowarzyszenia Awantura no i cóż... Przyszło nam dopłacić do imprezy, która pierwotnie miała zarobić na cykl majowych imprez.

Kolejne dni tygodnia to walka z dokończeniem składu Kuriera przed majówką. Tym razem w środku będzie jeden wywiadzik i okładka przygotowana przeze mnie. Wywiad wydaje mi się ciekawy - jest o człowieku, który realizuje swoje marzenia z dzieciństwa. A że przy okazji również marzyłem o tym samym, chyba udało mi się przygotować w miarę sensowne pytania.

30 kwietnia w końcu udało się przeprowadzić akcję "Przygody Kosmicznego Czyściciela". Na sprzątanko jeziora wybrało się 40 osób, które dostały kosmiczne worki i rękawice. W akcji uczestniczy: Stowarzyszenie Awantura, Biblioteka Publiczna, Gimnazjum w Gryfowie Śląskim, oraz Stowarzyszenie Homo Viator z liceum. Efekty? Zebraliśmy 33 worki ze szkłem, 32 z plastykiem oraz 3 z metalem. Rezultaty akcji widać gołym okiem. Nabrzeże, które do tej pory straszyło setkami butelek jest czyste. Oby jak najdłużej.

1 maja odbyła się na rynku impreza Rock Bez Granic. Byłem twardy i widziałem wszystko od poczatku do (prawie) samego końca. Relacja z imprezy pojawi się w nowych Odlotach. Dodatkowo na dniach wrzucę trochę fotek i filmików. Mój aparat to wrak, w filmikach jest strasznie zniekształcony dźwięk, no ale lepszy rydz niż nic.

Dziś byłem na nagraniu nowego materiału Noizone w studio u Lewego. Słyszałem co nieco i materiał zapowiada się naprawdę smakowicie. Na efekt końcowy przyjdzie pewnie jeszcze trochę poczekać, a tymczasem zrobiłem troszkę fotek z tej nagrywki. Postaram się jutro je udostępnić.

22 kwietnia 2008

Ciach Party


I znów robimy lekkawo znienacka imprezę. W najbliższą sobotę melo w Fabryce. Mam nadzieję, że uda się wyśmienicie, jak to zazwyczaj bywało. A przede wszystkim, że uda mi się załatwić jakichś klimatycznych bramkarzy, coby w lokalu byli tylko imprezowicze, bo z tym ostanio niestety różnie bywało.

Jak na razie możemy zaprezentować plakacik autorstwa Jurmena. Ciach! Ciach! Ciach!

20 kwietnia 2008

Fotki z piątkowego koncertu

No i w Fabryce po raz kolejny było ostro. Dziś dopiero odczułem zmęczenie po piątkowym pogo. Ech, starość. Amanita Muscaria zagrała jako pierwsza. Po nich wystąpił zespół Whitman, a na koniec pojawili się szaleńcy z Pornoheft. Dokładna relacja już niedługo. Na razie zapraszam do obejrzenia fotek.

2008.04.18 - Koncert Amanita, Pornoheft, Whitman

17 kwietnia 2008

Męskie zabawki


Każdy facet lubi zabawki. Szybkie samochody, piękne kobiety, strzelanie z kulek na farbę, czy najlepsza komórka na rynku. Niestety, nie każdego faceta na takie zabawki stać. I tak jest ze mną.

Jeśli chodzi o kategorię "szybkie samochody", jednym z moich marzeń jest Evolution. Mogę oficjalnie zadeklarować: gdyby ktoś zasponsorował mi Mitshubishi Lancera Evolution FQ-330, to z miejsca maluję go tak, jak zrobiłem to w Forzie!

A w drugiej kolejności robię prawko...




15 kwietnia 2008

Wtorek...


Co za dzień. Jest dopiero 16:00 a ja jestem wykończony. Pewniakiem wina tej niestabilnej pogody. Od 10 rano non stop coś robię. Nie mam nawet czasu zajrzeć na naszą-klasę. Tragedia, po prostu tragedia :).

Plakat mający zachęcić do sprzątania świata został skończony. Oby spełnił swoje zadanie, bo Kosmiczny Czyściciel bez Waszej pomocy może nie dać sobie rady. Żeby dokończyć te "dzieło" wraz ze znajomymi zbudowaliśmy Brudniciela ze śmieci. W zasadzie to, każdy jego element został sfotografowany z osobna, a następnie poskładałem to na kompie. Efekt końcowy wręcz mnie oszołomił swoją brzydotą. Ostatecznie na plakacie pojawił się cień Brudniciela, a samą postać muszę pozostawić Waszej wyobraźni.
W związku z akcją byłem dziś w Urzędzie Miasta. Jak się okazuje, kolejne instytucje chcą się zaangażować w akcję. Pomoże Gimnazjum, Stowarzyszenie Homo Viator, Biblioteka Publiczna, dzięki Urzędowi Miasta dostaniemy rękawice i worki, do tego najprawdopodobniej ZBGKiM i "Izery" pomogą nam wywieźć śmieci z okolic jeziora. Składa się to w całkiem zgrabną całość.

Dziś pojawiły się nowe Odloty. To pierwsze wirtualne wydanie. Teraz odpadła konieczność składania, za to muszę bawić się w korektora, a w większości wypadków w autokorektora. Trudna sprawa poprawianie samego siebie. Od rana siedziałem nad tekstami, obrabiałem fotki i cholera wie co jeszcze. Na szczęście już koniec, a efekt końcowy jest na www.odloty.gryfow.info. Liczę na ocenę i KRYTYKĘ. Tak jest, jestem masochistą, który lubi oberwać, a ostatnio niestety cierpię na brak jakichkolwiek konstruktywnych ocen.


12 kwietnia 2008

Sprzątanie jeziora 19 kwietnia - koncepcja plakatu.

Co prawda jeszcze nie skończony, ale muszę się pochwalić tym plakatem. Ma on zachęcić do sprzątania 19 kwietnia. Plakat wystylizowałem na ekran "loading" z mega nowej gry którą na potrzeby akcji sprzątania wymyśliłem xD. Oczywiście wydłubałem go w darmowym Inkscape. Wszystkich chętnych zapraszam do pomocy Kosmicznemu Czyścicielowi w posprzątaniu naszego jeziorka, a ostateczna wersja plakatu w poniedziałek na mieście i w sieci.

10 kwietnia 2008

Misja: sprzątanie jeziora


19 kwietnia odbędzie się kolejna akcja stowarzyszenia Awantura. Tym razem nie chodzi o imprezę, a o ekologię. Podczas walnego zebrania stowarzyszenia, które miało miejsce całkiem niedawno (miałem o nim pisać, ale lenistwo - mam nadzieję to nadrobić), ustaliliśmy, że wybierzemy się wspólnie nad Jezioro Złotnickie i uprzątniemy nabrzeże.

Do akcji sprzątania przyłączyło się jak na razie gimnazjum, mamy nadzieję, że znajdą się też do pomocy ludzie z gryfowskiego liceum. Swoje wsparcie obiecały również władze miasta, które wyposażą nas w sprzęt potrzebny przy zbiórce odpadów. Wkrótce powstanie plakat mający na celu zachęcenie do pomocy przy porządkowaniu naszego jeziora. Jeśli ktoś jest chętny zapraszamy 19 kwietnia (sobota). Zbiórka ekipy sprzątającej o 10:00 na gryfowskim rynku. Następnie wyruszamy nad jezioro ulicą Partyzantów.

Dziś wybrałem się ze znajomymi na miejsce sprzątania i nie da się ukryć: będzie co robić. Podczas wyprawy zrobiłem kilka fotografii. Część z nich prezentuję poniżej. Gdyby ktoś dawno nie był w tamtych rejonach polecam obejrzeć wszystkie. Brzeg jest zanieczyszczony tysiącami butelek, oraz innymi dziwactwami. Każda osoba do pomocy będzie na miarę złota :).

03 kwietnia 2008

Kurier, Odloty, Kwisonalia i gryfow.info


Tym razem kilka newsów dotyczących moich ukończonych i najbliższych projektów. Ciągle coś się dzieje, a pewniakiem będzie się działo jeszcze więcej. Niedługo wraz ze stowarzyszeniem Awantura rozpoczynamy przygotowywania do Wiosennej Awantury, ale o tym na razie sza.

Na pierwszy ogień Kurier Gryfowski - w kwietniu 2008 numer będzie zdobiła okładka mojego autorstwa (foto obok). Wykonałem ją w moim ukochanym programie do grafiki wektorowej - Inkscape. Dodatkowo w środku do poczytania obszerne sprawozdanie ze spotkania radnych i mieszkańców miasta z przedstawicielami operatorów telefonii komórkowej. Wymiana zdań była dość ostra, mam nadzieję, że udało mi się ją opisać jak najrzetelniej.

Kolejna sprawa: Odloty - co z nimi? Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że terroryści z Bojówki Wywrotowej nie mają zamiaru oddawać Odlotów. W najnowszym Kurierze pojawi się jedynie reklama widoczna poniżej tego wpisu. A Odloty... 15 kwietnia na www.odloty.gryfow.info. Jak wszystko dobrze pójdzie i uda się nam dokończyć projektowanie strony...

Jeśli chodzi o Kwisonalia i gryfow.info. Nasz portal został oficjalnym patronem medialnym przedsięwzięcia. Już w tej chwili gdzieś w sieci znajduje się Kwisonalijny blog z podanymi gwiazdami tegorocznej edycji. Po otrzymaniu autoryzacji adres zostanie upubliczniony na gryfow.info. Sprytni mogą dotrzeć do stronki w inny sposób ;).

29 marca 2008

Gryfowska kultura cz. III

Stało się. Burmistrz odwołał dyrektor MGOK Jolantę Budę, na jej miejsce powołując Annę Domino, pełniącą tę funkcję jako p.o. W najbliższej przyszłości zostanie ogłoszony konkurs na te stanowisko.

W kuluarach krąży plotka, że decydujący wpływ na taki bieg wydarzeń miał list Ilony Cichoń. Pani Ilona, prowadząca najprężniej działającą sekcję w całej instytucji, w swoim liście wyraziła wiele własnych wątpliwości co do pracy Jolanty Budy. Najwyraźniej poskutkowało. Olgierd Poniźnik tydzień po otrzymaniu listu podjął decyzję w sprawie MGOK-u.

Czy teraz będzie lepiej? Nadzieje są ogromne. Pytanie, czy swoją kandydaturę zgłosi osoba z wizją i chęcią współpracy z młodzieżą. Obecne życie kulturalne w mieście opiera się głównie na działalności stowarzyszeń. Na codzień zamknięte są wszystkie lokale, młodzi ludzie wyjeżdżają do większych miast. Przyszłego dyrektora Ośrodka Kultury czeka trudne zadanie. Wiele trzeba naprawić. Młodzieży brakuje obecnie rozrywki i pomysłów na piątkowe i sobotnie wieczory. Być może warto by było, aby czas ten był w stanie zająć swoim programem MGOK.

21 marca 2008

Sylwester w Opposite


Rozpoczynam nowy cykl na moim blożku. Będzie to powrót do przeszłości, ponieważ zabieram się za opisanie imprez które odbyły sie baaardzo dawno, dawno temu. Na pierwszy ogień sylwester 2006/07 w Opposite. Przy okazji mam prośbę: jeśli ktoś ma jakieś foty z imprez, które odbyły się w styczniu lub lutym 2007 i chciałby się nimi ze mną podzielić, to proszę o kontakt na mail, w komentarzu lub w jakikolwiek inny sposób.

Impreza sylwestrowa była pierwszym przedsięwzięciem, które wraz z chłopakami z Ann Romith zrealizowaliśmy w Opposite. W zasadzie była to pierwsza impreza w naszym wykonaniu w ogóle. Udała się całkiem przyzwoicie. Gdy przeglądam fotki wspomnienia powracają jak żywe. Podczas nocy przewinęło się wielu znajomych. Sylwester stanowił przedziwny miks. W jednym miejscu spotkali się wielbiciele różnorodnej muzyki. Obok siebie bawili się fani rocka, rapu, house i Bóg wie czego jeszcze. Było ostro, a impreza byłą podzielona na dwa pokoje. W jednym leciały rapy oraz czasem łupała gitarowa muzyka. W drugim było bardziej elektronicznie i tanecznie. Przed północą spora ekipka wybrała się na gryfowski rynek. Po powrocie impreza trwała do białego rana. Ogólnie przewinęło się ponad stu imprezowiczów.
Organizacyjnie wypadło trochę bardziej pechowo. W jednym z pomieszczeń straciliśmy w trakcie zabawy nagłośnienie. Po tym główne źródło dźwięku stanowił wzmacniacz gitarowy Rasty. Na szczęście nikomu to specjalnie nie przeszkadzało.

Trochę zdjęć w wykonaniu moich znajomych dodałem do albumu Picasa.
2006.12.31 - Sylwester w Opposite

17 marca 2008

Gryfowska kultura 2008, cz. II

Nadszedł czas na kontynuację historii walki o gryfowską kulturę. Tym razem będzie o spotkaniu z burmistrzem i powodach, przez które osoby mających bliski kontakt z kulturą w naszym mieście podpisały się pod sprzeciwem dla dyrekcji MGOK.

Burmistrz Olgierd Poniźnik zaproponował spotkanie w "cztery oczy" wszystkim, którzy podpisali się pod "Stanowiskiem gryfowskich środowisk twórczych". Celem wspólnej rozmowy było przedstawienia wszelkich refleksji wiążących się z nieprawidłowościami w gryfowskim Ośrodku Kultury. Swoje opinie wyraziły następujące osoby: Elżbieta Śnieżkowska-Bielak - poetka i pisarka, Joanna Małoszyczk - malarka i poetka, Robert Szuniewicz - muzyk zespołu Amanita Muscaria, Monika Ignaciuk - prezes stowarzyszenia Mrowisko, oraz ja, jako prezes stowarzyszenia Awantura. Rozmowę na dyktafon nagrał Piotr Pruszczyński, który był obecny w roli obserwatora.
Podczas spotkania padło bardzo wiele zarzutów pod adresem dyrektor Jolanty Budy. Burmistrz, aby je zapisać musiał zużyć kilka kartek w notatniku. Mowa była m.in. o zaniedbaniach w zarządzaniu, braku umiejętności interpersonalnych, czy też dziwnych zmianach kadrowych. Aby nie rozpisywać się na temat zarzutów, nagrania rozmowy z dyktafonu Piotrka postaram się udostępnić w tym tygodniu, po uprzednim wycięciu dialogów nie związanych ze sprawą (na prośbę burmistrza).
Spotkanie trwało nieco ponad godzinę. Burmistrz obiecał przedstawić swoją odpowiedź przed świętami wielkanocnymi, czyli w tym tygodniu. Jaka ona będzie? - mam nadzieję, że dowiem się już wkrótce.

10 marca 2008

www.odloty.gryfow.info

Już jutro papierowe Odloty pojawią się w kioskach. Nakład Kuriera Gryfowskiego czeka obecnie na kolportaż. Mam już swój egzemplarz. Zdążyłem przeczytać Odloty i wyłapać kilka wpadek. Na papierze jakoś o to łatwiej. Na wstępie Jurmena przepraszam za to, że autokorekta przemieniła jego pseudo na "Jurgena" xD. Resztę wpadek da się ścierpieć lub nie zauważyć.

Tymczasem już dziś pojawiła się strona internetowa projektu Gryfowskich Odlotów. W tej chwili www.odloty.gryfow.info jest tworem bardzo prymitywnym, jednak to w najbliższym czasie powinno się zmienić. Mam nadzieję, że będzie multimedialnie. Na razie na stronce znajdują się dwa teksty o Amanicie Muscarii, oraz dwie części pisanego przez Roberta Rightworda "GŚpD". Druga część historii policyjnej z GRFX pojawia się premierowo na stronce, a od jutra będzie dostępna na papierze.

04 marca 2008

Gryfowska kultura 2008, cz. I

Stało się. Jakiś czas temu przyszło mi zaangażować się w politykę. Mam nadzieję, że to będzie zaledwie krótki romans, bo trochę mnie to wszystko przeraża.

Całe zamieszanie za sprawą gryfowskiej kultury, a przede wszystkim osoby, która za nią odpowiada. Już rok temu kompetencje Jolanty Budy zostały poddane pod wątpliwość. Mimo wszystko dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury dostała kolejną szansę. Próba w tej chwili trwa ponad rok czasu. Rok ten nie był bardzo owocny w działalności tej instytucji. W związku ze sprawą powstał list otwarty, mojego autorstwa, oraz "Stanowisko gryfowskich środowisk twórczych", pod którym podpisało się 8 osób związanych z gryfowską kulturą. Oto treść tego stanowiska:

"W Gryfowie zrodził się ogromny ruch młodych. Chcą działać i tworzyć. Tłumnie odwiedzają organizowane u nas przedsięwzięcia kulturalne. Jest to ogromny potencjał, który nie powinien zostać zaprzepaszczony. Za rozwój i współpracę powinien być odpowiedzialny MGOK pod odpowiednim zarządem.
Naszym zdaniem w Gryfowie powinien zostać przeprowadzony rzetelny konkurs, na jasnych zasadach. Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury powinien pełnić swoją funkcję statutową, zwiększając dostęp do kultury, dając młodym możliwość rozwoju. W wyborze nowego dyrektora ośrodka powinni oprócz urzędników brać ludzie z lokalnych środowisk artystycznych oraz stowarzyszeń aktywnie uczestniczących w życiu kulturalnym miasta."

Pod listem podpisała się m.in niedawna laureatka odznaki honorowej „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, pani Elżbieta Śnieżkowska-Bielak. Następnie odbyło się spotkanie w tej sprawie z burmistrzem Olgierdem Poniźnikiem. Burmistrz wysłuchał zastrzeżeń co do pracy instytucji zgłaszanych przez autorów listu. Było wiele zarzutów, często poważnych. Rozmowa została nagrana przez dziennikarza gryfow.info - Piotra Pruszczyńskiego. Burmistrz swoją opinię w tej sprawie obiecał przedstawić przed świętami Wielkanocnymi. Więcej na temat sprawy wkrótce.




02 marca 2008

Dragu - Ballada o Snejku


Wczoraj dowiedziałem się, że nawet najbliżsi znajomi nie do końca orientują się w moich mega talentach. Tak więc... nie chwaląc się zbytnio. Jestem posiadaczem ogromnego potencjału wokalnego xD. Jak to wczoraj określił Misiek - jestem wręcz artystą. No ale o co chodzi?
Jakiś czas temu w przypływie głupawki nagrałem utwór ku chwale jednej z najlepszych gier. "Ballada o Snejku" to liryczny obraz nieszczęśliwej miłości głównego bohatera Metal Gear Solid - Solid Snake`a, do jego zwierzchnika Campbella. Utwór o miłości, zdradzie i sośnie... Polecam!
Muzyka to The Animals "House of rising sun". Ten piękny wokal, to oczywiście z moich strun głosowych, tekst również sam wymyśliłem, w zasadzie liryki można określić jako "freestyle". Teraz Wy macie szansę wysłuchać tego wiekopomnego dzieła xD

27 lutego 2008

Odloty #13, a plany terrorystów

Od kilku dni trwają ciężkie (czytaj: leniwe) prace nad nowymi Odlotami. Tym razem numer będzie o.... no właśnie. To niespodzianka tak niespodziewana, że sam się nadal dziwię :D. Można powiedzieć, że to będzie trzynasty numer. Teksty piszą się dość powoli, przeplatane innymi sprawami i czasem na leniuchowanie.
W Odlotach na pewno będzie kolejny szalony komiks Stiwa. Okładka szykuje się kolorowa. W numer zamieszani będą również terroryści. Poza tym nic do końca nie jest pewne.